Grafika dot. tematu niemarnowania żywności
Eurostat podaje, że w 2022 roku w krajach Unii Europejskiej do kosza trafiło prawie 59 milionów ton jedzenia. Daje to około 132 kilogramy na jednego mieszkańca. Co najbardziej niepokojące, aż 54% tego marnotrawstwa ma miejsce w gospodarstwach domowych. W praktyce każdy Europejczyk pozbywa się średnio 72 kilogramów produktów rocznie. Te liczby nie pozostawiają złudzeń – to codzienne zakupy i sposób gotowania decydują o skali strat. A najlepsza wiadomość jest taka, że rozsądne podejście do jedzenia pozwala jednocześnie chronić planetę i odciążyć domowe finanse.
Zero waste, czyli w wolnym tłumaczeniu „życie bez odpadów”, to filozofia zachęcająca do rozsądnego podejścia do codziennych nawyków. Jej fundamentem jest pięć prostych kroków znanych jako 5R: rezygnacja z tego, co zbędne, ograniczanie zakupów do realnych potrzeb, ponowne wykorzystywanie przedmiotów, recykling materiałów oraz kompostowanie resztek. W praktyce oznacza to mniej śmieci, niższe wydatki i większą dbałość o planetę.
Choć filozofię tę można zastosować w wielu dziedzinach życia, najłatwiej zauważyć jej efekty w kuchni. To tutaj zamiast kupować kolejne torby produktów, uczymy się korzystać z tego, co już mamy pod ręką. Pomidor, który zaczyna mięknąć, może trafić do sosu, a lekko zwiędła sałata świetnie nada się do zielonego smoothie. Opakowania po zakupach można ponownie wykorzystać, a resztki warzyw przerobić na naturalny nawóz. Dzięki takiemu podejściu nie tylko ograniczamy liczbę śmieci, ale też odkrywamy, że jedzenie daje dużo więcej możliwości, niż na pierwszy rzut oka się wydaje.
Odpowiedzialne robienie zakupów ma ogromne znaczenie dla zmniejszenia ilości wyrzucanego jedzenia. Zamiast działać impulsywnie i ulegać reklamie czy atrakcyjnym opakowaniom, warto wdrożyć bardziej uporządkowane podejście. Trzy nieskomplikowane zasady pozwalają świadomie decydować, co trafia do koszyka, a tym samym lepiej kontrolować zarówno zawartość lodówki, jak i domowe wydatki.
Pierwszym krokiem przed wizytą w sklepie może być mała „inspekcja” własnej kuchni. Wystarczy otworzyć lodówkę, zajrzeć do szafek czy do spiżarki, aby odkryć produkty, o których już dawno zapomnieliśmy. Taki szybki przegląd pozwala uniknąć sytuacji, w której w koszyku ląduje kolejny jogurt czy paczka makaronu, choć identyczne już stoją w domu. To też idealny moment, aby wprowadzić prostą zasadę rotacji – to, co trafiło do naszej kuchni wcześniej, powinno być wykorzystane jako pierwsze (ang. first in, first out). Wystarczy przesunąć artykuły z krótszym terminem przydatności na front półki, aby sięgać po nie w pierwszej kolejności i nie dopuścić do ich zepsucia.
Podczas takiego porządkowania dobrze jest też zwrócić uwagę na napisy na etykietach. Często traktujemy wszystkie daty tak samo, a w rzeczywistości ich znaczenie jest inne. „Należy spożyć do” wskazuje dzień, po którym produkt może być groźny dla zdrowia. Natomiast „Najlepiej spożyć przed” to tylko gwarancja zachowania pełni smaku i konsystencji – po jej upływie żywność bywa nadal w pełni zjadliwa. Brak tej świadomości sprawia, że do kosza trafia mnóstwo wciąż dobrych produktów. Potwierdzają to wyniki CBOS z października 2023 roku: 30% badanych Polaków przyznało, że w ostatnim tygodniu wyrzuciło jedzenie, przede wszystkim warzywa i owoce oraz pieczywo. Dlatego systematyczne sprawdzanie zapasów połączone z umiejętną interpretacją dat na opakowaniach to szansa na ograniczenie strat.
Część jedzenia ląduje w koszu nie dlatego, że mamy złe nawyki, lecz dlatego, że gotujemy bez planu. Zamiast każdego dnia zastanawiać się w ostatniej chwili nad obiadem, można rozpisać plan posiłków z kilkudniowym wyprzedzeniem. Taki harmonogram nie musi być skomplikowany – wystarczy kilka notatek w telefonie albo kartka przyczepiona magnesem do lodówki. Najlepiej zacząć od produktów, które już czekają w kuchni, zwłaszcza tych zbliżających się do końca daty przydatności. W ten sposób przejrzałe banany mogą stać się bazą do ciasta albo smoothie, a ostatnie kilka kromek chleba można przerobić na domowe grzanki.
Rozpisany jadłospis ułatwia też tworzenie listy zakupów. Dzięki niemu od razu widać, których produktów naprawdę brakuje, a które już czekają na półkach. W poszukiwaniu oszczędności warto sięgnąć po gazetki promocyjne – to szybki sposób, aby sprawdzić, co kupimy taniej i jednocześnie uzupełnić spiżarnię. Często podczas takiego przeglądania pojawiają się inspiracje na potrawy, których wcześniej nie planowaliśmy. A jeśli zabraknie czasu na sprawdzenie gazetek przed wyjściem z domu, z pomocą przychodzi darmowa aplikacja z gazetkami – wystarczy telefon w kieszeni, aby na bieżąco sprawdzić promocje i sięgnąć po to, co faktycznie przyda się w kuchni.
Mało kto pamięta, że najlepszym sprzymierzeńcem oszczędnych zakupów jest… pełny żołądek. Głód sprawia, że łatwiej ulegamy impulsom i wrzucamy do koszyka batony czy gotowe dania, które psują plan posiłków i podbijają rachunek. Podobnie działa zmęczenie – gdy brakuje energii, trudniej zachować rozsądek przy półkach sklepowych.
Podczas spaceru alejkami w markecie możemy wesprzeć się prostym narzędziem – listą zakupów. Mała karteczka albo notatka w telefonie ma większą moc, niż się wydaje: ogranicza przypadkowe wydatki i chroni przed wyrzucaniem jedzenia. Jeśli wcześniej przygotowaliśmy plan posiłków, na liście powinny znaleźć się jedynie produkty, których naprawdę brakuje. Dzięki temu łatwiej nie ulec marketingowym sztuczkom i uniknąć kupowania nadmiernie dużych opakowań, które potem zalegają w lodówce. Efekt? Mniej strat i zauważalne oszczędności w domowym budżecie.
Starannie zaplanowane zakupy i menu nie zawsze chronią przed nadwyżkami – w lodówce potrafią zostać niedojedzone porcje obiadu albo warzywa, które nie wyglądają już tak apetycznie. Nie trzeba jednak traktować ich jak śmieci. Wystarczy odrobina pomysłowości, aby nadać im nową formę i zamienić w coś smacznego, a przy okazji zmniejszyć ilość wyrzucanej żywności.
Porcje, które zostają po kolacji, mogą bez problemu posłużyć jako obiad następnego dnia albo lunch zabrany do pracy. Trzeba jednak zadbać o ich bezpieczeństwo. Najważniejsze jest szybkie schłodzenie – potrawa pozostawiona na stole przez kilka godzin staje się świetnym środowiskiem dla bakterii. Gdy jedzenie ostygnie, dobrze jest przełożyć je do szczelnego pojemnika, a jeszcze lepiej do szklanego naczynia, które nie wchodzi w reakcję z żywnością. Następnie warto umieścić je w lodówce. Pomocne bywa też oznaczanie pudełek datą przygotowania – wtedy łatwo kontrolować, jak długo danie zachowa świeżość. Dzięki temu bez obaw można sięgnąć po nie następnego dnia i cieszyć się smakiem bez ryzyka.
Gotowane dania zachowują świeżość w lodówce zwykle od dwóch do trzech dni. Jeśli przewidujesz, że w tym czasie ich nie zjesz, lepiej je zamrozić. Zamrażarka świetnie sprawdza się przy potrawach jednogarnkowych, pieczonym drobiu, risotto czy zapiekankach z warzywami. Warto podzielić je wcześniej na mniejsze porcje – wtedy łatwiej wyjąć i odgrzać tylko tyle, ile potrzebujesz. Dzięki temu w każdej chwili można mieć pod ręką gotowy posiłek przygotowany w domu, oszczędzić czas i pieniądze, a przy okazji chronić jedzenie przed zmarnowaniem.
Filozofia zero waste w praktyce oznacza pełne wykorzystywanie produktów i znajdowanie zastosowania dla tego, co zwykle trafia na śmietnik. Takie podejście zmniejsza ilość zmarnowanego jedzenia, pozwala zaoszczędzić pieniądze i otwiera pole do kulinarnych eksperymentów, które urozmaicają codzienny jadłospis.
Jak sprytnie wykorzystać produkty, które często lądują w koszu?
Kuchenne resztki nie muszą oznaczać problemu – można potraktować je jako inspirację do przygotowania czegoś nowego. Dzięki temu w portfelu zostaje więcej pieniędzy, a gotowanie nabiera bardziej twórczego charakteru i pozwala próbować smaków, które wcześniej były nam obce.
Po rodzinnych uroczystościach czy spotkaniach ze znajomymi na stole zwykle zostaje sporo jedzenia. Zamiast chować je do lodówki i czekać, aż straci świeżość, lepiej podzielić się nim z innymi. Kilka kawałków pizzy można zanieść sąsiadom, pojemnik z sałatką przekazać przyjaciołom, a domowe ciasto zabrać następnego dnia do pracy. Taki gest sprawia przyjemność obdarowanym i buduje poczucie wspólnoty.
Dzielenie się nadwyżkami jedzenia może też przybrać bardziej zorganizowaną formę. W wielu miastach funkcjonują lodówki społeczne i jadłodzielnie – miejsca otwarte dla każdego, w których można zostawić nadmiar produktów albo gotowe posiłki. Korzystają z nich osoby, które z różnych względów potrzebują wsparcia, dzięki czemu żywność zyskuje drugie życie. Pomoc można nieść także poprzez lokalne organizacje i fundacje. Chętnie przyjmują one jedzenie i przekazują dalej – do noclegowni, świetlic środowiskowych czy domów samotnej matki. W ten sposób nawet zwykły pojemnik z zupą czy kilka porcji pieczywa staje się dostrzegalnym wsparciem i trafia do ludzi, którym bardzo się przyda.
Adresy jadłodzielni czy organizacji charytatywnych można bez trudu sprawdzić online. Podzielenie się jedzeniem to gest prosty i dyskretny, a jednocześnie bardzo ważny – chroni środowisko i daje realną pomoc ludziom w potrzebie.
Każdy gest w kierunku zero waste to korzyść zarówno dla portfela, jak i dla natury. Przemyślane zakupy sprawiają, że kupujemy to, czego potrzebujemy – a jedzenie rzeczywiście zostaje zjedzone. W efekcie oszczędzamy pieniądze, a dodatkowe środki pokazują, że codzienne decyzje mają realną wagę. Równocześnie wspieramy środowisko: mniej śmieci na wysypiskach to lepszej jakości powietrze, mniejsza emisja gazów cieplarnianych i większy szacunek dla zasobów naturalnych, które kryją się za każdym kawałkiem mięsa czy filiżanką kawy.
Nie trzeba od razu zmieniać całego stylu życia. Wystarczy zacząć od małych kroków – sprawdzenia zawartości lodówki przed wyjściem do sklepu, ułożenia planu posiłków na kilka dni czy wykorzystania resztek z obiadu w nowej potrawie. Takie drobne działania, powtarzane w milionach domów, mają wpływ na środowisko i warunki życia kolejnych pokoleń.
Źródła:
Artykuł przygotowany przy współpracy z partnerem serwisu.